sobota, 4 maja 2013

Prolog

-Serio musisz wyjeżdżać?- spytała smutno blondynka.
-Niestety Sam. Mój tata chce wracać do Konohy.- odparła ze łzami w oczach brunetka.
-Będzie mi ciebie brakowało Avril.- szepnęła przytulając się do przyjaciółki.
-Ale słuchaj. Będziesz do mnie przyjeżdżać na wakacje, ferie..- uśmiechnęła się słabo.
-Kiedy wyjeżdżacie?- oderwała się od przyjaciółki. Płakała. Po policzkach "płynęły" smugami łzy. Przyjaźniły się co prawda krótko, bo tylko 3 lata. Jednak zżyły się ze sobą.
-W nocy.- powiedziała patrząc na zamyśloną twarz towarzyszki.
-To jeszcze dużo czasu!- ożywiła się. - Trzeba wykorzystać ten czas!
-Too.. Co chcesz robić?- spytała spoglądając na uśmiechniętą twarz blondynki. W jej zielonych oczach dostrzegła niebezpieczny błysk.
-Sam.- rzekła z powagą.- Nawet o tym nie myśl.
-Oczywiście ,że o tym myślę!- krzyknęła oburzona.
-Wiesz....- zaczęła niepewnie Avril.
-Av co ci szkodzi? I tak dzisiaj wyjeżdżasz więc ....
-Nie. odparła krótko.
-No proszę, proszę, plis....
-Nie.
-Plose!!!!- krzyknęła wieszając się jej na nogach. Brunetka przywróciła teatralnie oczami.
-No dobra.- westchnęła.
-Okej! Mój młodszy brat pożyczy nam krótkofalówki.- uniosła wysoko brwi i mruknęła " Boże dlaczego ja?" i spojrzała na podnoszącą się dziewczynę.
-Za 10 min. pod twoim domem.- powiedziała zielonooka i pobiegła w stronę domu. Avril westchnęła głęboko.
-Co ja z tą dziewczyną mam?- spytała sama siebie i poszła do domu.

****** 20 min. później w Centrum Handlowym. ( Avril)*****
-Kod 3 na wydziale AGD i RTV- powiedziała poważnie  moja koleżanka stojąc naprzeciwko ochroniarza . On uniósł wysoko swoje bardzo bujne brwi.
-Kto znowu sika na sprzęt?!- krzyknął spanikowany i pobiegł. Ona popatrzyła na mnie i razem wybuchłyśmy śmiechem.
-Więc co teraz : Rozbijamy namiot czy operacja "Znów te głosy"- zwróciła się do mnie.
-Znów te głosy.- odpowiedziałam.
-Teraz twoja kolej.- uśmiechnęła się do mnie. Chodziłam sobie w tą i z powrotem po sklepach czekając na jakiś komunikat z głośników.
-W dziale 3A pilnie proszony jest konserwator.- powiedziała jakaś kobieta. Upadłam na podłogę trzymając się za głowę.
-O NIE! ZNÓW TE GŁOSY!- ryknęłam na cały głos. Spanikowani ludzie podbiegli do mnie zobaczyć co się stało.
-Dziewczynko wszystko w porządku?- spytała starsza pani. Popatrzyłam na nią i szeroko się uśmiechnęłam. Dosłownie wyskoczyłam i stanęłam na nogach. Wokoło mnie był tłum gapiów. Tanecznym krokiem skierowałam się do płaczącej ze śmiechu koleżanki. Po chwili i ja wybuchłam śmiechem.
-Następne- powiedziałam ze łzami w oczach. Ona tylko przytaknęła mi i poszłyśmy na ruchome schody.

Nasz wypad do centrum składał się w tym ,że:
- na ruchomych schodach udawałyśmy dżdżownice;
- w sklepie ustawiłyśmy wszyskie budziki tak by co 5 min. włączały się;
-robiłyśmy za manekiny;
-kryłyśmy się za wiszącymi ubraniami  i gdy ktoś oglądał wyskakiwałyśmy krzycząc "weź mnie, weź mnie" Nawet jakiś przystojny chłopak się załapał tyle ,że on zaczął się śmiać i powiedział "przykro lecz mam dziewczynę";
-rozłożyłyśmy namiot w sklepie kempingowym i chciałyśmy już rozpalać ognisko kiedy zostałyśmy wyrzucone ze sklepu  :D
-rzucałyśmy ludziom prezerwatywy do koszyka gdy weszłyśmy do takiego jakby mini Tesco na pasażu xd
-prosiłyśmy o raty na gumy Frutella
I jeszcze innych rzeczy.

-Halo?- odebrałam telefon.
-Avril wracaj do domu. Musisz się jeszcze skończyć pakować. - odezwał się tato.
-Yhym. Za chwile.- powiedziałam i się rozłączyłam.

-Musisz już iść?- spytała moja przyjaciółka właśnie kończąc robić czerwony pasek w stronę toalety.
-Taa...- odpowiedziałam uśmiechając się.'
-Ej wy!- krzyknął. Odwróciłyśmy się w tamtą stronę. Szło do nas akurat 3 ochroniarzy.
-Sam spieprzamy!- wrzasnęłam do przyjaciółki. Ta upuściła puszę z farbą i szybko skierowałyśmy się w stronę wyjścia. Sam nie zauważyła ,że drzwi nie zdążyły się otworzyć i pieprznęła w nie. W tej chwili właśnie się otworzyły. Chwyciłam przyjaciółkę trzymającą się za nos i wybiegłyśmy na parking. Popatrzyłam za siebie. Nadal za nami biegli. Przebiegłam przez parking z koleżanką. Kiedy znalazłyśmy się na osiedlu popatrzyłam na chichoczącą koleżankę.
-Jesteś pojebana.- stwierdziłam. -Pokarz.- Sam trzymała się za nos więc odsunęłam jej rękę i obadałam nos.- Jest tylko stłuczony. Chodź do mnie to dam ci lód.- kiwnęła głową.
Po chwili znalazłyśmy się w moim mieszkaniu.
-Ooo . Ale tu jest teraz pusto.- rzekła. Rzeczywiście. Tata pakował razem z moją macochą wszelkie obrazy,  figurki, zdjęcie i inne duperele.
-Mamy jeszcze lód w zamrażalniku?- spytałam
-A co się stało?- tata odwrócił się w naszą stronę.
-Sam przypiep.... walnęła się o drzwi.- poprawiłam się patrząc na wzrok taty.
-Tak ,jeszcze jest. Sam pomożesz potem Avril się spakować?- spytał. Blondynka kiwnęła głową, że tak.- Bo ona zawsze musi robić wszystko na ostatnią chwilę.- mruknął.
-Też cię kocham tatusiu. - posłałam tacie buzi. On tylko przewrócił oczami.
-Panie Kakashi. Nadal tego nie rozumiem po co pan nosi tą maskę chirurgiczną.- spytała. Ja wtedy poszłam po lód.
-Ponieważ przez moją twarz za dużo kobiet ,by mi się przymilało .- westchnął kręcąc głową. Sam wybuchła śmiechem.
-Coś panu nie wierze.- stwierdziła przykładając sobie lód do nosa.
-Nikt mu w tej sprawie nie wierzy.- uśmiechnęłam się do taty.- Okej chodź w takim razie mi pomóż.
Weszłyśmy do mojego pokoju.
-Ty prawie nic nie spakowałaś!- krzyknęła Sam.
-No bo mi się nie chciało.- wzruszyłam ramionami podnosząc ciuchy z podłogi i wrzuciłam je do otwartej walizki.
-Av masz może miejsce, bo ... Co ci się stało w nos? Znowu przypieprzyłaś w drzwi?- do mojego pokoju wszedł mój straszy brat Hidan.
-Nie znowu tylko tamtym razem to ty wpieprzyłeś mnie na drzwi.- warknęła Sam.
-A no racja. To Av masz to miejsce czy nie?
-Czy ja mogę się najpierw spakować?- spytałam spoglądając na brata. Ten wzruszył ramionami i wyszedł.
-Dobra pomogę ci ,bo w takim tempie to będziesz pakowała się tydzień. - stwierdziła kładąc lód na stolik.
-Co tak szybko chcesz się mnie pozbyć?- wysunęłam dolną wargę do przodu patrząc na nią z miną zbitego psa.  Przewróciła oczami.
-Nie. Ale jak patrzę na twoje anemiczne ruchy to chce po prostu stąd  iść i nie patrzeć. - mruknęła wrzucając kolejne cichy do walizki.
-I za to cię kocham.- powiedziałam pakując co kartonu wszystkie pamiątki, zdjęcia, książki itp.
-Dobra, dobra.- uśmiechnęła się rzucając we mnie miśkiem ,który kiedyś od niej dostałam. Wzięłam do i z uśmiechem wpakowałam do torby ,którą wezmę ze sobą do samolotu.


-No już! -powiedziałyśmy opadając na kanapę w salonie.
-Dobra dziewczyny. Ja z Hidanem zniesiemy wszystkie kartony do ciężarówki ,a wy pomóżcie Debbie w sprzątaniu.- powiedział mój tata wychodząc z  dwoma kartonami.
-Nie lubię jej. - powiedziałam kiedy już byłam pewna ,że tato tego nie usłyszy.
-To się akurat da zauważyć. A czemu ?- spytała Sam.
-Od początku kiedy się tu wprowadziła robi wszystko ,żeby pozbyć się rzeczy po mamie. Gitarę chciała spalić i powiedziała ,że kupi mi nową. Ostatnio nawet znalazłam album z naszymi zdjęciami w śmieciach. I mnie wkurwia. Avril skarbie, Avril kochanie, chcesz ziemniaczki?, trzeba było oszczędząć.- przedrzeźniałam ją udając piskliwy głosik. Przyjaciółka się roześmiała.
-Widzę, że ty i Hidan robicie wszystko ,by czuła się tu źle. Wcale się wam nie dziwie też jej nie lubię. - mruknęła. Wtem rozległ się jej telefon. Odebrała.
-Halo?... Jeszcze chwilkę..... Ale mamo ...... No okej...- Sam posmutniała. -Muszę iść. -wstała. To samo zrobiłam ja.
-Masz do mnie pisać codziennie, dzwonić na skype i w ogóle.- czułam jak łzy napływają mi do oczu .
-Obiecuje. - przytuliłyśmy się. - A ty mi obiecaj ,że nigdy o mnie nie zapomnisz.- wystawiła w moją stronę najmniejszy paluszek.
-Obiecuje.- przytaknęłam chwytając swoim jej. Jeszcze raz się do siebie przytuliłyśmy.. W końcu Sam odkleiła się ode mnie i stojąc w drzwiach powiedziała :
-Jak dolecisz to napisz do mnie. Ok?- kiwnęłam głową ,że dobrze. Kiedy zniknęła za drzwiami rozpłakałam się. Dam uciąć sobie głowę ,że ona w tej chwili też. Te 3 lata dużo zmieniły. Sam to była moja jedyna przyjaciółka. Uśmiechnęłam się ścierając łzy.
-Avril kochanie!! Pomóż mi!! Szybko !! Bo zaraz spadnę !-krzyczała Debbie. Wzięłam jeden karton i wyszłam. Słyszałam tylko jeden wielki huk. Uśmiechnęłam się i zeszłam po schodach.

Po 3 godzinach wszystko było spakowane, wysprzątane i zniesione.
-Okej. Samolot mamy za pół godziny. Czas się zbierać. - powiedział mój tata. Wzięłam torbę i wyszłam ze wszystkimi z mieszkania. Przed blokiem czekała już na nas taksówka. Wsiedliśmy do niej i pojechaliśmy. Po 15 min. byliśmy już na lotnisku. Potem odprawa i inne. Weszliśmy do samolotu.
-Czyli znowu zaczynamy życie od nowa?- spytałam sama siebie.

3 komentarze:

  1. Ciekawie się zaczyna :) Lubie blogi o Naruto, które dzieją się w realnym świecie :D W dodatku te szkolne ^^ Napewno będę śledzić twojego bloga. Piszesz fajnie, masz lekki styl i mi się osobiście bardzo podobało :D Nie powiem Ci czy robisz jakies błędy bo ja żadnych nie wyłapałam, ale w sumie nie jestem polonistką więc nawet jakby był jakiś jezykowy czy inny duperel to bym go nie zauważyła xD Z resztą liczy się treść, a twoja bardzo przypadła mi do gustu ^^ Fajny pomysł i zaciekawiła mnie główna bohaterka :D Pisz szybko pierwszy rozdział, pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ogólnie pierwszy raz spotkałam się z taka historią :D Jest bardzo wciągająca. Bo jak są opowiadania typu Konoha School to zazwyczaj bohaterką jest Sakura -.- . A tu dodałaś swoją własną bohaterkę ;) Dzięki czemu historia jest ciekawa :) Pomysł z wrzucaniem kondonów do koszyków? Piąteczka kiedyś z znajomymi robiliśmy to samo w sklepie Real ale dorzucaliśmy jeszcze żel Durex :D
    Powiadamiaj mnie na blogu o nowych notkach ;)
    Pozdrawiam:
    Hana-chan :)

    [in-world-of-darkness.blogspot.com]

    ps. dodaję do linków :)

    OdpowiedzUsuń